Na obiadek.<br>Podchodzi do mojego stolika, wstaję i przechwytuję wyciągniętą do pocałunku upierścienioną bardzo drobną dłoń. Renatka nadstawia jeszcze przywiędnięte policzki, no bo rzeczywiście - jesteśmy przecież branżą, a there's no business like show business. Całuję je symbolicznie, cmokając w powietrze, jakbym sam miał na ustach szminkę. <br>- O, jak ładnie pachniemy - miauczy - co to za zapach?<br>- Dune dla mężczyzn. <br>- Bardzo sympatyczne.<br> - A pani, jak widzę, w doskonałym nastroju. Rozumiem, że te kłopoty z klubem już się skończyły...<br>- Tak, spłacono mnie.<br>Rozmawiam, ale szukam wzrokiem Moni. Na razie wstała i porządkuje swoje rzeczy. Może ociąga się, czekając na mnie?<br>- Pani Reniu, proszę wybaczyć