biurku leżał otwarty kajet i kilka książek. Ze ściany obserwowała mnie szpetna twarz mojej matki. Usiadłem wygodnie w fotelu i zapaliłem papierosa. Byliśmy umówieni na ósmą. Śnieg tłumił teraz kroki przechodniów.<br>Umiał sobie życie ułożyć. Tak powiedzielibyśmy o nim dzisiaj. Zaledwie kilka wieków temu, a już obserwowany przez diariusze, kroniki, miedzioryty, wspomnienia, listy, świat tamten wydaje się prosty, bez obaw. Zapewne za kilka stuleci ludzie z podobną zazdrością będą przyglądać się tym dawno przezwyciężonym problemom, które drążą nasze sumienia, popychają nas do mordu, samobójstwa, strajków i rewolucji.<br>K wydaje się charakterystycznym przedstawicielem epoki, w której rozum dawał odpowiedzi na najbardziej sceptyczne