Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
procesem sądowym. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Piątek, wczesne popołudnie. Wiejską drogą wlecze się furmanka. Na koźle drzemie woźnica, najprawdopodobniej uśpiony rytmicznym, leniwym stukotem kół po wyboistej drodze. Na wozie, za plecami woźnicy, leżą dwie trumny. Nic dziwnego - wóz i trumny należą do wiejskiego stolarza, którego pomocnik wiezie je właśnie do miejsca przeznaczenia. Szkapina ciągnie wóz powoli, bez entuzjazmu, jakby i jej dał się we znaki kończący się pracowity tydzień.
- Wio, Baśka! - mamrocze furman, bardziej z obowiązku, niż z chęci ponaglenia konia do szybszej jazdy. Koła miarowo turkoczą, szkapina leniwie ciągnie za sobą ten majdan, a furman znów zapada w drzemkę. Na czystym
procesem sądowym. Ale nie uprzedzajmy faktów.<br>Piątek, wczesne popołudnie. Wiejską drogą wlecze się furmanka. Na koźle drzemie woźnica, najprawdopodobniej uśpiony rytmicznym, leniwym stukotem kół po wyboistej drodze. Na wozie, za plecami woźnicy, leżą dwie trumny. Nic dziwnego - wóz i trumny należą do wiejskiego stolarza, którego pomocnik wiezie je właśnie do miejsca przeznaczenia. Szkapina ciągnie wóz powoli, bez entuzjazmu, jakby i jej dał się we znaki kończący się pracowity tydzień.<br>&lt;q&gt;- Wio, Baśka!&lt;/&gt; - mamrocze furman, bardziej z obowiązku, niż z chęci ponaglenia konia do szybszej jazdy. Koła miarowo turkoczą, szkapina leniwie ciągnie za sobą ten majdan, a furman znów zapada w drzemkę. Na czystym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego