nabywamy amerykańskie wino "Thunderbird", które okazuje się być koszmarnym wprost, palącym gardło <orig>jabolem</>. Złowieszczy pisk tramwaju na zakręcie, powolność autobusu zbliżającego się do przystanku. Knajpa "U Rzeźbiarzy", którą wkrótce zamienimy na "Plastyków" serwujących ciepłe piwo i niepowtarzalną atmosferę wytwarzaną przez niespełnionych, chyba głównie seksualnie artystów, myślicieli i baletmistrzów. To jedyne miejsce, w którym nie puszczają żadnej muzyki. Wszędzie indziej wkracza w zabłoconych gumofilcach <orig>grunge</>. My jako starzy punkowcy nie ufamy i jesteśmy przeciw. Miron przynosi sobie kolejny winiak luksusowy. To, co tu najciekawsze, to zupełny brak pięknych kobiet. <br>Więc jak tam było, pyta się Szaman, tutaj nic się nie zmieniło, tutaj