dwóch tygodniach Dżaba powiedział, jak sobie nie pierdolnę setki to chyba wykituję, a Lewy chciał oddać wszystko za jedno piwo, dni były bezdeszczowe, woda w jeziorze zimna, noce ciepłe, ognisko dodatkowo rozgrzewało skórę, wnętrzności grzały się w gorącym alkoholu, jak flaczki na winie, nasze własne podroby smażyły się, dusiły, gotowały, miękły i twardniały na przemian. Bulgotało nam we wnętrznościach, po polu kilku ludzi goniło świnię, która podjęła desperacką próbę ucieczki ze swojego chlewu. Może przeczuwała, że zbliża się dzień uboju, tak jak starsi ludzie słyszą dalekie jeszcze kroki zbliżającej się śmierci, jak my wszyscy wpadamy w paraliżującą panikę, a jednocześnie chcemy