rodziny, od ludzi w wieku podeszłym aż do dziecięcego drobiazgu, karmionego piersią. Skąd się w tym otoczeniu nagle znalazł kufer, i to taki, o jakim marzyłem - elegancki, wielki kufer obity czarną ceratą, z mosiężnymi okuciami na rogach i takimiż ćwiekami przytrzymującymi jasne, drewniane listwy biegnące wzdłuż tej elegancji, wewnątrz wyściełanej mieniącą się granatową morą, z wieszakami na ubrania i zakamarkami na drobniejsze części przyodziewku wytwornego podróżnika. Skąd się to arcydzieło bagażowe wzięło w tym przybytku ubogiej egzystencji kupca nie pierwszej przecież gildii? Nie mam pojęcia. Zupełnie tak samo go nie mam, jak podczas seansu magika oszołomiony widz nie wie, skąd się