Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
w szwajcarskim banku.
- Postanowione, portem docelowym Szwajcaria. - Cisza w uszach, cisza w izbie. Zza ściany wygrzmiał szczęk talerzy i rubaszny, chrobotliwy śmiech starej kobiety. To gospodyni łaje pomocnicę, folgując sobie, ile dusza zapragnie.

- Tak jak mówiłem - potwierdził ksiądz.
- Domyślam się, że jest również ustalona cena.
Dłoń księdza, lepka, gorąca i mięsista, jak napuchnięta, powędrowała do rozgrzanego czoła. Wysapał, wydusił: - Jest to cena do przełknięcia, chodzi o oświadczenie pana, reagujące na to, co się w Polsce teraz zacznie dziać. Jest pan wielkim pisarzem, znanym w całej Europie, pana głos się liczy. Cena nie jest najważniejsza, najważniejsze jest to, aby pan ocalał, już
w szwajcarskim banku.<br>- Postanowione, portem docelowym Szwajcaria. - Cisza w uszach, cisza w izbie. Zza ściany wygrzmiał szczęk talerzy i rubaszny, chrobotliwy śmiech starej kobiety. To gospodyni łaje pomocnicę, folgując sobie, ile dusza zapragnie. <br><br>- Tak jak mówiłem - potwierdził ksiądz.<br>- Domyślam się, że jest również ustalona cena.<br>Dłoń księdza, lepka, gorąca i mięsista, jak napuchnięta, powędrowała do rozgrzanego czoła. Wysapał, wydusił: - Jest to cena do przełknięcia, chodzi o oświadczenie pana, reagujące na to, co się w Polsce teraz zacznie dziać. Jest pan wielkim pisarzem, znanym w całej Europie, pana głos się liczy. Cena nie jest najważniejsza, najważniejsze jest to, aby pan ocalał, już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego