modlitewne. Zainspirowany tym pomysłem, zdążyłem zmówić dwie "Zdrowaśki" w intencji właścicieli restauracji, gdy przyniesiono mi krupnik.<br>Gdyby nie pół pojemniczka przyprawy do zup, której użyłem jako polepszacza smaku, nie zapamiętałbym go na pewno.<br>Po następnych 13 minutach na stole zjawiła się upieczona (przynajmniej tak mi się zdawało) polędwica.. Niewielki kawałek mięsiwa, który posmarowano roztartym czosnkiem i zaprawiono wstępnie sporą porcją ziół, emanował dokoła przyjemną woń. Na pierwszy rzut oka wszystko było bez zarzutu, toteż z nadzieją ukroiłem niewielki kęs wołowiny i włożyłem go do ust.<br>Polędwica, ścięta powierzchniowo, smakowała prawie jak należy, jednak była jak dla mnie, stanowczo zbyt krótko wysmażona