Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
bruździe, tam gdzie przedtem, i czekałam w tej obłędnej ciszy.
Zaraz potem przyjechało pogotowie. Warszawa kombi z migającym niebieskim kogutem mozolnie pięła się ścieżka od głównej drogi, podskakiwała na wertepach i grzęzła w koleinach, ale w końcu dojechała. Zabrali Pawlika, a ksiądz zabrał mnie i zaprowadził do gospodarzy, u których mieszkałam. Po drodze tłumaczył mi długo, co się stało, mówił, jak to jest, kiedy człowiek umiera, i co się z nim potem dzieje, ale ja myślę, że więcej zrozumiałam tam, kucając w tej bruździe obok martwego Pawlika. Do dziś, gdy myślę o śmierci, widzę tego śmierdzącego kwaśnym kacem, zarośniętego chłopa, widzę
bruździe, tam gdzie przedtem, i czekałam w tej obłędnej ciszy.<br>Zaraz potem przyjechało pogotowie. Warszawa kombi z migającym niebieskim kogutem mozolnie &lt;page nr=88&gt; pięła się ścieżka od głównej drogi, podskakiwała na wertepach i grzęzła w koleinach, ale w końcu dojechała. Zabrali Pawlika, a ksiądz zabrał mnie i zaprowadził do gospodarzy, u których mieszkałam. Po drodze tłumaczył mi długo, co się stało, mówił, jak to jest, kiedy człowiek umiera, i co się z nim potem dzieje, ale ja myślę, że więcej zrozumiałam tam, kucając w tej bruździe obok martwego Pawlika. Do dziś, gdy myślę o śmierci, widzę tego śmierdzącego kwaśnym kacem, zarośniętego chłopa, widzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego