pajęczyny na długiej drewnianej linijce w ten sposób, że krzyżowały się ze sobą akurat pośrodku liniału. Znając odległość między punktami zakotwiczenia pajęczyn i odległość punktu przecięcia się pajęczyn od miejsca obserwacji, już bardzo prosto, za pomocą funkcji trygonometrycznych wyliczałem dokładnie odległość między dwoma punktami na szkiełku mikroskopowym. Była to moja mikroskopowa robinsonada. Byłem z tego dumny, ale nie do tego stopnia, by opisywać rzecz Niemcowi.<br>W najmniejszym stopniu nie mogłem wtedy przypuszczać, że właśnie ta informacja o niezwykłych wymiarach moich stworzonek zadecyduje o losach mojego życia i o życiu Basi...<br>Przed wyjściem Baśka przypomniała swoje zaproszenie. Tym razem nie wspominała nic