grudzień przypominał najlepsze lata kupieckiego najazdu ze wschodu. Ponieważ trudno przypuszczać, że nasi kupcy darmo rozdawali swe towary przybyszom, należy przyjąć, że doszło do tezauryzacji walut, powodowanej "problemem roku" i paniką wywołaną prognozami ministra Kropiwnickiego i zapowiedzią dymisji premiera Balcerowicza. Nie przeceniając skali tej tezauryzacji, można przypuszczać, że jakieś pół miliarda dolarów wylądowało w pończochach. Jest bardzo prawdopodobne, że zjawisko to dotyczyło także eksporterów "rejestrowych". Bo oto w ostatnim kwartale, a zwłaszcza w grudniu, nie odnotowaliśmy typowego dla tego okresu powiększenia eksportu (średnia miesięczna w ostatnim kwartale wyniosła 2,3 mld USD, czyli była niemal równa rocznej średniej). Sprawa jest o