Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 3(151)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
te ulotki. Ale ruch się zrobił, ludzie sobie wyrywali z ręki i kserowali.
- Przy okazji u mnie obroty wzrosły - mówi właścicielka baru.
Po paru tygodniach barowe zainteresowanie "agentami" zmalało. Nie ma jednak trudności z wypożyczeniem - za dwie butelki miejscowego piwa - zaczytanego egzemplarza. Usłużny kontrahent informuje, że w spisie figurują byli milicjanci i ormowcy, a także "prości złodzieje". Do tych ostatnich zaliczył - z chmielową wylewnością - i siebie.
- Błędy młodości, panie, coś kiedyś podwędziłem. Ale agentem nigdy nie byłem, komuś coś się pop...liło.
Reporter próbował dotrzeć do ludzi umieszczonych na liście. Wiele osób nie żyje, część wyprowadziła się do innych miejscowości, a
te ulotki. Ale ruch się zrobił, ludzie sobie wyrywali z ręki i kserowali.<br>&lt;q&gt;- Przy okazji u mnie obroty wzrosły&lt;/&gt; - mówi właścicielka baru.<br>Po paru tygodniach barowe zainteresowanie "agentami" zmalało. Nie ma jednak trudności z wypożyczeniem - za dwie butelki miejscowego piwa - zaczytanego egzemplarza. Usłużny kontrahent informuje, że w spisie figurują byli milicjanci i ormowcy, a także &lt;q&gt;"prości złodzieje"&lt;/&gt;. Do tych ostatnich zaliczył - z chmielową wylewnością - i siebie.<br>&lt;q&gt;- Błędy młodości, panie, coś kiedyś podwędziłem. Ale agentem nigdy nie byłem, komuś coś się pop...liło.&lt;/&gt;<br>Reporter próbował dotrzeć do ludzi umieszczonych na liście. Wiele osób nie żyje, część wyprowadziła się do innych miejscowości, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego