jej drobne pieniądze. Zakonnice milczą, jakby raptem zabrakło im wzniosłych słów.<br>W dobrym tonie jest wzruszać się chorobą papieża, dotyczy to nie tylko dwóch anonimowych, krakowskich siostrzyczek. Dobrze jest powtarzać jego słowa o potrzebie miłosierdzia, pochylenia nad człowiekiem chorym, potrzebującym, odrzuconym. Ale zgarbieni od pochylania się nad papieskim słowem jego miłośnicy mogliby czasem wyprostować się i rozejrzeć wokół siebie. Spojrzeć w oczy żebrzącej, smutnej kobiety. Dostrzec, że papież nie jest jedynym cierpiącym Polakiem. Że pełno tu takich starych, niedołężnych ludzi, tyle że są bez szans, by trafić na pierwsze strony gazet. Za nich nie modli się cały świat, co gorsza - świat