Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
salonie. Salwy przerywające sen, strach. Okazywało się potem, że to nic, tylko zabawa. No i wszy. Zalęgły się wszędzie. Syzyfowy trud przeglądania włosów i odzieży. Szczególnie Irenki, lazły do niej zewsząd. Insekty przynieśli milicjanci. Trudno ich nawet winić, nocowali po najróżniejszych dziurach, stale któryś był w drodze. Strzegliśmy się, uważaliśmy, mimo to i nas dopadło robactwo. Nawet starą hrabinę, tak w każdym razie twierdziła Burakówna. Może przez zawiść? Nie lubiła hrabiny. Niedługo już. Pewnego dnia Marysia spakowała węzełek i przyszła się pożegnać.
- Wyjeżdżam, proszę pani.
- Znalazłaś może rodzinę? Ojca?
- Nie. Nie bardzo już wierzę, że żyją. Obywatel Kacperczak wystarał się dla mnie
salonie. Salwy przerywające sen, strach. Okazywało się potem, że to nic, tylko zabawa. No i wszy. Zalęgły się wszędzie. Syzyfowy trud przeglądania włosów i odzieży. Szczególnie Irenki, lazły do niej zewsząd. Insekty przynieśli milicjanci. Trudno ich nawet winić, nocowali po najróżniejszych dziurach, stale któryś był w drodze. Strzegliśmy się, uważaliśmy, mimo to i nas dopadło robactwo. Nawet starą hrabinę, tak w każdym razie twierdziła Burakówna. Może przez zawiść? Nie lubiła hrabiny. Niedługo już. Pewnego dnia Marysia spakowała węzełek i przyszła się pożegnać.<br> - Wyjeżdżam, proszę pani.<br> - Znalazłaś może rodzinę? Ojca?<br> - Nie. Nie bardzo już wierzę, że żyją. Obywatel Kacperczak wystarał się dla mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego