a na tronie z kości słoniowej niesiono władcę, który przypominał mi naszego niezrównanego tatę i naczelnika Kolę Orłowa z Panina, i tak uderzająco podobny był do Felka,<br>a orszak podążał teraz wprost na nas, pośród wysokich dźwięków piszczałek i cytr, trąb i bębnów śpiewano hymn ku czci Najwyższego, a my mimo woli rozstępowaliśmy się, by przepuścić idących w uniesieniu, bo za chwilę miała się spełnić ofiara i krew czarnego byka z białą gwiazdą na czole zwilży kamienie ołtarza...<br>a my chodziliśmy jeszcze długo ulicami odkopanego spod piasku miasta sprzed kilku tysięcy lat, i wiedzieliśmy, że już wkrótce je opuścimy, że nie uwięzi