uporczywie wmawiam zarówno sobie, jak i wszystkim wokół, że mój zły stan jest jedynie przejściowy i niegroźny, znów powołując się na ludową maksymę: nie taki wilk straszny, jak go malują. Czyż nie jest to najzwyklejszym chowaniem głowy w piasek? Może tak być. <br>Muszę uczciwie przyznać, że zawsze do tej pory, mimo że cierpiałam, że się nieludzko wprost męczyłam, te wszystkie nawiedzające mnie cyklicznie stany depresyjne ja po prostu trochę lekceważyłam. Nigdy tak naprawdę nie zaakceptowałam faktu, że jestem najzwyczajniej poważnie chora, że pomoc z zewnątrz jest mi niezbędna, gdyż pogrążając się w depresji, poniekąd mimowolnie ją jeszcze w sobie podsycając, mogę