uprzejmie gościła nas właścicielka dworku, dając nocleg w odrynie i zapraszając rano na śniadanie, ale wymknęliśmy się o świcie, może niegrzecznie. Kąpaliśmy się w Mereczance, żarły nas komary, dotarliśmy do dworu w Jaszunach, gdzie przyjmowano nas kwaśnym mlekiem z kartoflami pod nieobecność właścicieli (Sołtanów). Nic z tej wizyty nie pamiętam, mimo że przecież nazwa romantyczna ze względu na Śniadeckich i Słowackiego. Dopiero niedawno, podczas jednej z moich podróży do Wilna, zwiedziłem park, zachowany. <br> Podczas wojny Puszcza Rudnicka i obszar na południe od niej dostarczały schronienia oddziałom AK, jak też partyzantce sowieckiej w tych okolicach, złożonej głównie ze zbiegów z wileńskiego getta