Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
obserwatorium radzieckiego, "Mirnyj", marzyłam, żeby zobaczyć słynną kolonię pingwinków Adeli na Pobliskiej wyspie Haswella, ale spokojne, przyjacielskie ptaki, jakie towarzyszyły mi wiernie na wszystkich wędrówkach po przybrzeżnym lądzie, tu, u siebie, w lęgowisku zamieniły się we wrogą armię furii.
Czarne, okrągłe ślepia w białych obwódkach, zieją oburzeniem, szeroko otwarte dzioby miotają jakieś obelżywe wymysły. Hałas trudny do opisania, gęganie, kwakanie, syki. Jest ich tu na wyspie dobrych kilkanaście tysięcy.
Ruch jak w wielkim mieście. Każdy gdzie spieszy, biegnie, ważny, przejęty własnymi sprawami Nikt nie ustąpi z drogi. Jakiś zabijaka przepycha się przez środek gromadki, roztrącając inne ptaki, rozdeptując czyjeś gniazda. Tego
obserwatorium radzieckiego, "Mirnyj", marzyłam, żeby zobaczyć słynną kolonię pingwinków Adeli na Pobliskiej wyspie Haswella, ale spokojne, przyjacielskie ptaki, jakie towarzyszyły mi wiernie na wszystkich wędrówkach po przybrzeżnym lądzie, tu, u siebie, w lęgowisku zamieniły się we wrogą armię furii. <br>Czarne, okrągłe ślepia w białych obwódkach, zieją oburzeniem, szeroko otwarte dzioby miotają jakieś obelżywe wymysły. Hałas trudny do opisania, gęganie, kwakanie, syki. Jest ich tu na wyspie dobrych kilkanaście tysięcy. <br>Ruch jak w wielkim mieście. Każdy gdzie spieszy, biegnie, ważny, przejęty własnymi sprawami Nikt nie ustąpi z drogi. Jakiś zabijaka przepycha się przez środek gromadki, roztrącając inne ptaki, rozdeptując czyjeś gniazda. Tego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego