Typ tekstu: Książka
Autor: Dymna Anna, Baniewicz Elżbieta
Tytuł: Ona to ja
Rok: 1997
tuż przed nią, instruuje oświetleniowca trzymającego specjalne lampy, żeby zdjęcia dobrze wyszły. Jadą, ale konie idą ospale.
Reżyser prosi, by powtórzyć ujęcie, to ma być radosna sanna, a nie żałobny marsz. Ruszają znowu, zabytkowe sanie skrzypią, lecz kamery poszły i nikt na nie nie zwraca uwagi, woźnice zacinają konie, zaprzęgi mkną przez las, potem fruuuu... przez szosę między autobusami, znów do lasu. Aktorka pamięta tylko jakiś trzask, wywrócone sanie i uderzenie głową w brzózkę. Po chwili dotarł do niej głos wystraszonego Treli: Anka, chcesz koniaku? - Teraz nie mam czasu. Wszyscy drętwieją, jest gorzej, niż myśleli.
Przewożą ją do pobliskiej restauracji Pod
tuż przed nią, instruuje oświetleniowca trzymającego specjalne lampy, żeby zdjęcia dobrze wyszły. Jadą, ale konie idą ospale. <br> Reżyser prosi, by powtórzyć ujęcie, to ma być radosna sanna, a nie żałobny marsz. Ruszają znowu, zabytkowe sanie skrzypią, lecz kamery poszły i nikt na nie nie zwraca uwagi, woźnice zacinają konie, zaprzęgi mkną przez las, potem fruuuu... przez szosę między autobusami, znów do lasu. Aktorka pamięta tylko jakiś trzask, wywrócone sanie i uderzenie głową w brzózkę. Po chwili dotarł do niej głos wystraszonego Treli: Anka, chcesz koniaku? - Teraz nie mam czasu. Wszyscy drętwieją, jest gorzej, niż myśleli.<br> Przewożą ją do pobliskiej restauracji Pod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego