a zarazem z zachodnią kulturą masową, na którą otworzyliśmy się szeroko po 1989 r. Do pubów raczej nie przychodzą ludzie rozpamiętujący nostalgicznie czasy PRL. Nie przychodzą też ci, których drażni uleganie wpływom zachodnim. Chociaż już dziś klientela pubów bywa zróżnicowana, bez większego błędu można założyć, że jej trzon stanowią ludzie młodzi, a przeważnie tacy, którzy mieli okazję skorzystać na zmianie systemu. Warszawska Harenda, na przykład, szczyciła się przez pewien czas opinią ulubionego miejsca liberałów - polityków z Kongresu Liberalno-Demokratycznego oraz zwolenników tej partii. I teraz, choć nie ma już KLD, a politycy wpadają tu raczej rzadko, ów pub nadal wydaje się