każda taka cząsteczka <br>była samodzielnym małym panem Kleksem, a wszystkie tańczyły <br>wesoło na trawie i śmiały się cieniutkimi głosikami.<br><br>Wziąłem jedną z tych śmiejących się cząsteczek, <br>włożyłem do siódmej, pustej szklanki, stojącej <br>na tacy, i zaniosłem do kuchni.<br><br>Nagle przez otwarty lufcik wdarły się z głośnym <br>brzękiem srebrne widelce, osaczyły mnie ze wszystkich stron, <br>a dwa spośród nich, zdaje się, że Antoni i Albert, <br>usiłowały dostać się do szklanki, gdzie był maleńki <br>pan Kleks.<br><br>Ratując go przed widelcami, szybko wstawiłem szklankę <br>do kredensu i mocno zatrzasnąłem drzwiczki.<br><br>W tej samej chwili obudziłem się.<br><br>Ujrzałem nad swoim łóżkiem prawdziwego pana Kleksa, <br>który stał wpatrzony