Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
pokoju.

Bez chwili zwłoki przy pomocy trzech wyznaczonych kolegów
zabrałem się do przenoszenia Alojzego. Jakżeż wielkie
jednak było moje zdziwienie, gdy okazało się, że niczyja
pomoc nie jest mi potrzebna i że sam jeden z łatwością
mogę unieść Alojzego. Był lekki jak piórko. Gdy
trzymałem go na rękach, chłopcy otoczyli mnie ze wszystkich
stron, pragnąc dokładnie mu się przyjrzeć. Gdyby nie
zadziwiająca lekkość i martwota, Alojzy niczym właściwie
nie różniłby się od żywego człowieka. Kształt
głowy, włosy, wyraz twarzy, układ ust, wilgotna powłoka
oczu, zarys czoła, nosa i podbródka, ręce i paznokcie
na palcach, wszystko to było tak naturalne, tak łudząco
prawdziwe, że
pokoju.<br><br>Bez chwili zwłoki przy pomocy trzech wyznaczonych kolegów <br>zabrałem się do przenoszenia Alojzego. Jakżeż wielkie <br>jednak było moje zdziwienie, gdy okazało się, że niczyja <br>pomoc nie jest mi potrzebna i że sam jeden z łatwością <br>mogę unieść Alojzego. Był lekki jak piórko. Gdy <br>trzymałem go na rękach, chłopcy otoczyli mnie ze wszystkich <br>stron, pragnąc dokładnie mu się przyjrzeć. Gdyby nie <br>zadziwiająca lekkość i martwota, Alojzy niczym właściwie <br>nie różniłby się od żywego człowieka. Kształt <br>głowy, włosy, wyraz twarzy, układ ust, wilgotna powłoka <br>oczu, zarys czoła, nosa i podbródka, ręce i paznokcie <br>na palcach, wszystko to było tak naturalne, tak łudząco <br>prawdziwe, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego