wykąpane <br>szczenięta. Niektóre z nich bawiły się piłkami, <br>inne ssały kawałki cukru, jeszcze inne łapały muchy, <br>które dobrowolnie wpadały im do pyszczków. Pośrodku <br>placu stał pomnik starszego pana, pod którym umocowana była <br>tablica z napisem: Doktorowi Dolittle, dobroczyńcy i lekarzowi <br>zwierząt, wdzięczne psy. Pomnik cały zrobiony był <br>z czekolady i mnóstwo psów oblizywało go dookoła. <br>Reks utorował mi drogę do pomnika. Wstyd mi się przyznać, <br>ale zabrałem się do lizania czekolady na równi z psami, <br>aż wreszcie odgryzłem doktorowi Dolittle połowę jego <br>trzewika, czyli około pół kilo czekolady, którą <br>zjadłem ze smakiem, gdyż zacząłem odczuwać głód.<br><br>- Codziennie - rzekł Reks - zjadamy cały