Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
najróżniejszego kalibru gąbkami amerykańskimi, japońską watą i próchnem niewiadomego pochodzenia, z najwyższą satysfakcją zatopiłem wszystkie moje trzydzieści jeden zębów w czarną, twardą, a jednak soczystą bryłę szczęścia.
Po pokazaniu gościom "Nord" fotografii, pamiątek i najróżniejszych nazbieranych po wielu portach trofeów pojechaliśmy na statek.
Mówcie, co chcecie, ale jednak jest to mocne uderzenie, gdy widzi się taką górę stali, jak "Ocioszyński", kołyszącą się na pajęczynie cum w świetle ostrego japońskiego słońca. Góra stali, a nad nią łopocząca na wietrze biało-czerwona, znacząca ten kawałek Polski, której nie widzieliście od lat. Do pioruna! Trzeba mieć oczy osadzone na suchym miejscu, aby się nie dać
najróżniejszego kalibru gąbkami amerykańskimi, japońską watą i próchnem niewiadomego pochodzenia, z najwyższą satysfakcją zatopiłem wszystkie moje trzydzieści jeden zębów w czarną, twardą, a jednak soczystą bryłę szczęścia.<br> Po pokazaniu gościom "Nord" fotografii, pamiątek i najróżniejszych nazbieranych po wielu portach trofeów pojechaliśmy na statek.<br> Mówcie, co chcecie, ale jednak jest to mocne uderzenie, gdy widzi się taką górę stali, jak "Ocioszyński", kołyszącą się na pajęczynie cum w świetle ostrego japońskiego słońca. Góra stali, a nad nią łopocząca na wietrze biało-czerwona, znacząca ten kawałek Polski, której nie widzieliście od lat. Do pioruna! Trzeba mieć oczy osadzone na suchym miejscu, aby się nie dać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego