najróżniejszego kalibru gąbkami amerykańskimi, japońską watą i próchnem niewiadomego pochodzenia, z najwyższą satysfakcją zatopiłem wszystkie moje trzydzieści jeden zębów w czarną, twardą, a jednak soczystą bryłę szczęścia.<br> Po pokazaniu gościom "Nord" fotografii, pamiątek i najróżniejszych nazbieranych po wielu portach trofeów pojechaliśmy na statek.<br> Mówcie, co chcecie, ale jednak jest to mocne uderzenie, gdy widzi się taką górę stali, jak "Ocioszyński", kołyszącą się na pajęczynie cum w świetle ostrego japońskiego słońca. Góra stali, a nad nią łopocząca na wietrze biało-czerwona, znacząca ten kawałek Polski, której nie widzieliście od lat. Do pioruna! Trzeba mieć oczy osadzone na suchym miejscu, aby się nie dać