Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
trzeci dzień. Narobił hałasu i kazał się duchem prowadzić przed oblicze herszta, któremu usmarkane sople zwisały aż do gęby.
- Namyśliłem się - powiada Sędziwój - już prawdę powiem. Jestem czarownikiem, a złoto moje zaklęte. Ale teraz nie pora, by je odkląć.
- Nie pora? A to po jakiemu, ty zdechlino zdechlińska?
- Nie mam mocy nad duchami. Wielki Tydzień się zacznie za tydzień. Nie słuchają mnie w tym czasie.
- Nie słuchają cię? No to schrońcie go z powrotem do lochu!
- Nie słuchają, ale będą słuchać - mówił jakby do siebie Sędziwój.
- Po jakiemu będą? Co mi tu szklisz, ty świńska świnio, pieronie zapieronowany.
- Bo to, wicie
trzeci dzień. Narobił hałasu i kazał się duchem prowadzić przed oblicze herszta, któremu usmarkane sople zwisały aż do gęby. <br>- Namyśliłem się - powiada Sędziwój - już prawdę powiem. Jestem czarownikiem, a złoto moje zaklęte. Ale teraz nie pora, by je odkląć. <br>- Nie pora? A to po jakiemu, ty &lt;orig&gt;zdechlino&lt;/&gt; &lt;orig&gt;zdechlińska&lt;/&gt;? <br>- Nie mam mocy nad duchami. Wielki Tydzień się zacznie za tydzień. Nie słuchają mnie w tym czasie. <br>- Nie słuchają cię? No to schrońcie go z powrotem do lochu!<br>- Nie słuchają, ale będą słuchać - mówił jakby do siebie Sędziwój.<br>- Po jakiemu będą? Co mi tu szklisz, ty świńska świnio, pieronie zapieronowany.<br>- Bo to, wicie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego