wodo, wygładź wszystkie kamienie, wypłucz szkło potłuczone, opiłki żelaza, drut kolczasty do imentu zjedz, żebym się z nikim nie musiał kłócić, zbierać słowo do słowa, zaplatać je w cierniowe korony, rozlewać jak żółć i ocet, toczyć z nich noże, sierpy, gnypy, siekierki wszelakie przeciwko bliźnim swoim.<br> Tak się modliłem, tak modliliśmy się wypasając krowy pod lasem, rozpalając jesienne ogniska, idąc do szkoły, skacząc do głębokiej wody, wchodząc po szyję w kwitnące konopie.<br> Jak ognia, jak żelaza wsadzanego w ogień, jak zwiniętej na gorącym piasku żmii baliśmy się powtarzających się dzień w dzień wiejskich kłótni.<br> Jeszcze do tej pory śnią się nam one