machającego trzymanymi w rękach strasznymi, zwisającymi na wszystkie strony łachmanami, zachłysnęła się przerażeniem.<br>- Wariat!!! - rozległ się za Lesiem przeraźliwy, histeryczny okrzyk. - Ratunku!!! Milicja!!!...<br>Doprowadzony do ostateczności Lesio obejrzał się, zawahał, po czym nagle wyskoczył z bramy, ruszając wprost na znieruchomiałą grupkę przechodniów, stojących mu na drodze do postoju taksówek. Na moment mignęła mu w głowie obawa, że będą go chcieli zatrzymać, nie zastanawiając się więc już nad tym, co czyni, wyszczerzył zęby i runął wprost na nich, wściekle warcząc.<br>W ułamku sekundy niewielka grupka rozprysnęła się na wszystkie strony wśród wyraźnych objawów paniki. Wspaniałym sprintem Lesio gnał do postoju przy placu