jak klasztorne ściany,<br>I tak ognista jak samotnik pijany.<br>- To Konrad Wallenrod? - pytająco wyszeptał Ryszard; już kiedyś Stasza recytował mu te wiersze.<br>- Tak! A pamiętasz - starszy brat zwracał się już tylko do niego - jak Konrad odezwał się na "głos z wieży":<br>Płaczmy - lecz niechaj drżą nieprzyjaciele,<br>Bo Konrad płakał, ażeby mordować...<br>- Dosyć! - ojciec przeciął mickiewiczowskie słowa, wybuchając tłumionym dotychczas wzburzeniem: - Mordować, powiadasz, mordować; może tak, jak ten twój uwielbiany Degajew - tu ściągnął z etażerki rosyjskie pisma i podsunął synowi pod oczy: - Patrz, czytaj! Zresztą jak wracasz z Petersburga, to zapewne słyszałeś więcej, niż tu piszą o tym zabójstwie, o listach gończych