nadając obliczu wyraz jak<br>najbardziej okrągły i śpiewny - zaczął:<br> - Właściwie, mój panie Różdżka, powinienem pana zadenuncjować policji<br>za fałszowanie włoskich skrzypiec, ale pana nie zadenuncjuję, bo jestem<br>człowiek dobry i sam na sumieniu mam to i owo. Przyszedłem do pana<br>kupić trąbkę, którą nazywają helikonem; trąbka, o której wspomniałem,<br>jest mosiężna, ma głos wysoki i cenę niską.<br> - Co to to nie, śliczny panie Osiełek - chrapnął Różdżka, który<br>zazwyczaj budził się na wzmiankę o cenie. - Trąbka gra ani wysoko, ani<br>nisko, a kosztuje słono.<br> I tu pan Różdżka wyciągnął spod śpiącego na nim kota cennik,<br>skomplikowaną symbiozę zzieleniałych od wilgoci kart, nad