Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
bym się nie odważyła!

Rozległ się drugi, potem trzeci dzwonek. Pociąg powoli ruszył, sycząc i sapiąc.

Warżańska, moja matka i Wala szły jeszcze chwilę obok wagonu.

- Nie zapominajcie brata-Moskala! - zawołał do nich na pożegnanie Jurczenko.

Pociąg coraz szybciej mijał peron, oddalał się, pozostawiając odgłos rozdygotanych szyn, wreszcie wjechał na most i zniknął z oczu.

Po powrocie do domu pobiegliśmy z Krysią na podwórze i przez sztachety spoglądaliśmy na opustoszały, zamknięty dom. Na ganku stała samotna zapomniana widać kura, szperając dziobem w szczelinach między wydeptanymi deskami. Pod parkanem jak gromada ślepców, kołysały się słoneczniki, więdnące i puste, wyjedzone przez ptaki... Obok
bym się nie odważyła!<br><br>Rozległ się drugi, potem trzeci dzwonek. Pociąg powoli ruszył, sycząc i sapiąc.<br><br>Warżańska, moja matka i Wala szły jeszcze chwilę obok wagonu.<br><br>- Nie zapominajcie brata-Moskala! - zawołał do nich na pożegnanie Jurczenko.<br><br>Pociąg coraz szybciej mijał peron, oddalał się, pozostawiając odgłos rozdygotanych szyn, wreszcie wjechał na most i zniknął z oczu.<br><br>Po powrocie do domu pobiegliśmy z Krysią na podwórze i przez sztachety spoglądaliśmy na opustoszały, zamknięty dom. Na ganku stała samotna zapomniana widać kura, szperając dziobem w szczelinach między wydeptanymi deskami. Pod parkanem jak gromada ślepców, kołysały się słoneczniki, więdnące i puste, wyjedzone przez ptaki... Obok
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego