przeze mnie okręgi, zmusiła mnie do szukania schronienia w Nankinie. Miałem istotnie możność zobaczenia się z synem, gdyż okręt jego stał na kotwicy u wejścia do portu. Jednakże w parę dni po moim przybyciu w mieście wybuchły rozruchy. Wówczas to ujrzałem pana po raz drugi. Zobaczyłem pana na czele rozjuszonego motłochu, który atakował broniące koncesji wojska desantu. Mało wprawdzie przypominał pan w owej chwili nieśmiałego, pracowitego studenta Sorbony, ale mimo to poznałem pana od razu.<br>Angielska koncesja, w której znalazłem przytułek, została złupiona przez cofających się żołnierzy chińskich, i nas, rozbudzonych, w bieliźnie, ewakuowano pośpiesznie na oczekujący w przystani angielski krążownik