ludzi, musimy być takimi, jakimi nas widzą"</> (F 12). Ale tu Gombrowicz lojalnie dodaje, że <q>"już moją osobistą klęską było, że z jakąś niezdrową rozkoszą uzależniałem się najchętniej od niedorostków, wyrostków, podlotków oraz ciotek kulturalnych (...) zostałem hojnie namaszczony niższą sferą"</> (F12). W tym miejscu najlepiej widać, jak splatają się obie motywacje niedojrzałości: wewnętrzna i zewnętrzna.<br>Świat jest lustrem psychiki, owszem. Ale i psychika - zwierciadłem wszystkich dusz, które spotykamy na naszej drodze... Ciepło, ciepło!<br>Tutaj właśnie Gombrowicz zbliża się najbardziej do sekretu własnej twórczości. Nie będzie ujmował człowieka przyczynowo (jako funkcji środowiska albo dyspozycji psychicznych), ale relacyjnie, jako efekt gry, którą toczy