parowała znad włocławskich fajansów, zeszyt od matmy, pretekst wizyty, leżał nietknięty, a my siedzieliśmy do późna i zawsze mieliśmy o czym gadać. O życiu i miłości, o Sylwii Plath i Borgesie, o nowym filmie z Dustinem Hoffmanem, o tym, co Maciek Gałązka opowiadał o RFN-ie i co tam podobno można kupić w normalnym sklepie spożywczym. Czuliśmy już całą niedookreśloność epoki Gierka i nie wiedzieliśmy, jakie naprawdę jest to nasze życie; czy takie, jak mówiła "Wolna Europa", czy takie, jakie nam się wydawało, że jest, kiedy latem wybiegaliśmy z domu prosto w objęcia słonecznego poranka, wskakiwaliśmy na rower albo pływaliśmy pod