Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kobieta i Życie
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1972
matki, albo mi się tak wydawało.
- Ładne mieszkanko - pochwalił pan Jankowski.
- Pan żartuje - zauważyła matka - gdzie tam ładne! Stary budynek, wilgoć po kątach.
- Mówię o pewnych kategoriach - odparł.
- Aha - matka uśmiechnęła się, pokrywając zakłopotanie. - Może usiądziecie - poprosiła zaraz - panie Jankowski złociutki, szkoda nóg. Nie czekając, aż usiądzie poszła do kuchni mrugając do mnie, żebym poszedł za nią. Otworzyła drzwiczki do spiżarki, w której oprócz kilku butelek wina domowej roboty, słoików konfitur i trochę czystej w butelce półlitrowej, były jeszcze śledzie. Cześć się moczyła, a część z przyprawami była już gotowa.
- Popatrz - powiedziała matka - co za szczęście, że mamy śledzie. Akurat na
matki, albo mi się tak wydawało.<br>- Ładne mieszkanko - pochwalił pan Jankowski.<br>- Pan żartuje - zauważyła matka - gdzie tam ładne! Stary budynek, wilgoć po kątach.<br>- Mówię o pewnych kategoriach - odparł.<br>- Aha - matka uśmiechnęła się, pokrywając zakłopotanie. - Może usiądziecie - poprosiła zaraz - panie Jankowski złociutki, szkoda nóg. Nie czekając, aż usiądzie poszła do kuchni mrugając do mnie, żebym poszedł za nią. Otworzyła drzwiczki do spiżarki, w której oprócz kilku butelek wina domowej roboty, słoików konfitur i trochę czystej w butelce półlitrowej, były jeszcze śledzie. Cześć się moczyła, a część z przyprawami była już gotowa.<br>- Popatrz - powiedziała matka - co za szczęście, że mamy śledzie. Akurat na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego