Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
na podłodze teczkę i zdjął płaszcz.
Poszedłem za dom, ścieżką, którą wskazała pani Helenka, do drewnianej wygódki. Kiedy wróciłem, wuj Florenty mówił do pana Chrystka, który rozsiadł się na skrzyni między oknami: - Pana Chrystka pożegnamy tymczasem. Może później, wieczorem, zajrzy, ale teraz niech idzie, moi goście zmęczeni, prawda? - I chyba mrugnął do ojca.
- Już idę, już lecę - powiedział furman wstając ze skrzyni. - Mnie tam nie trzeba, mnie tam nie trzeba dwa razy powtarzać!
Wyszedł uśmiechnięty, z tym okiem na wierzchu, które - jak zdawało się - może za chwilę wypaść.
- Dobre chłopisko, ale wleźliwe, jak mówią Moskale - powiedział wuj Florenty, kiedy pan Chrystek
na podłodze teczkę i zdjął płaszcz.<br>Poszedłem za dom, ścieżką, którą wskazała pani Helenka, do drewnianej wygódki. Kiedy wróciłem, wuj Florenty mówił do pana Chrystka, który rozsiadł się na skrzyni między oknami: - Pana Chrystka pożegnamy tymczasem. Może później, wieczorem, zajrzy, ale teraz niech idzie, moi goście zmęczeni, prawda? - I chyba mrugnął do ojca.<br>- Już idę, już lecę - powiedział furman wstając ze skrzyni. - Mnie tam nie trzeba, mnie tam nie trzeba dwa razy powtarzać!<br>Wyszedł uśmiechnięty, z tym okiem na wierzchu, które - jak zdawało się - może za chwilę wypaść.<br>- Dobre chłopisko, ale wleźliwe, jak mówią Moskale - powiedział wuj Florenty, kiedy pan Chrystek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego