grozi - powiedziałem.<br> - Prócz tego, że zmusisz pielęgniarkę do wkropienia mi<br>zastrzyków...<br> A ja mam pocięty tyłek, ropnie na tyłku, krajane przez chirurga.<br> - Znowu coś <orig>breszesz</>! - zawołał.<br> - No to patrz! - zsunąłem spodnie pokazując napęczniałe<br>opatrunki, przyklejone plastrem na krzyż i na ukos.<br> Markiz z podziwem spojrzał na mnie.<br> - Masz końskie zdrowie - mruknął.<br> - Tak, mam końskie zdrowie - powtórzyłem za nim.<br> - Więc bądź łaskaw odprowadzić mnie do łóżka.<br> - Tak - zgodził się.<br> - Oczywiście.<br> Objął mnie wpół, całą drogę troskliwie podtrzymywał.<br> Słaniając się, powłócząc nogami, mimo wszystko starałem się mu<br>ulżyć.<br> <page nr=179><br> Więc raczej szedłem, posuwałem się, niż byłem wleczony.<br> Lecz człowiek z kacetu, który zawsze oszczędzał