Nuże - zwróciłem się do niej, niby go przynaglając monsignorze, już! gdzie sygnał? <br>Reszta fotografii - to państwo Campilli. On w normalnych ubraniach czy różnych strojach, ona w sukniach codziennych albo balowych, wreszcie Sandra jako dziecko, jako panna, jako mężatka, wnuki, no i w dwu ujęciach Wieśniewicz: w polskim mundurze i w mundurze jakiegoś rycerskiego, najpewniej watykańskiego zakonu, w pelerynce, w czapie, we wspaniałym pasie i wysokich teatralnych butach. Na koniec willa w Ostii, gdzie się kąpałem, i rezydencja w górach, do której Campillowie przenosili się na sierpień. Piękna, kamienna, renesansowa, na zalesionym, stromym stoku. Świetna, nie ma co! Było tam czym oddychać