pod wrażeniem poskromienia Basi, idąc do okna nie była już poetyczną miłośniczką sztuki, lecz wyłącznie Suchą Nóżką. Winda, przejście korytarzem na podwórze, i pośród wrzeszczącej czeredy zobaczyłem Poldka, trzynastoletniego chłopaczka, specjalistę od rzutu kotem i innych rozrywek pacholęcych, który to chłopaczyna za fagasa u mnie (na akord) służył; stojąc pod murem, aby mnie inżynier z okna nie spostrzegł, dałem Poldkowi znak; chłopaczek podszedł wykrzywiając się szkaradnie. "Chcesz kopa?" - zapytałem, "nie", "w łeb?" "też nie", "to masz tu stówę, leć, ale gazem, do sklepu z farbami, kupisz pędzel i puszkę białego lakieru. Napiszesz lakierem, litery mają być po byku, na tym fiacie