Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
boku Dorona. Liść dostrzegł ten ruch kątem oka, uchylił się, a kamienny topór przeciął powietrze nad jego głową. Sokolnik leżał na ziemi nieruchomo, z zakrwawioną twarzą, zamkniętymi oczami, rozrzuconymi rękami. Żył. To wszystko zobaczył Doron w krótkiej chwili, jaką mu dali gwardziści, nim znów ruszyli do ataku. Odskoczył. Topory nie musnęły go nawet. Karogga też rozpoczęła swój taniec. Szerszenie stracili pewność siebie - oto dwa trupy ich braci pośród paproci, oto człowiek dziwny, szybszy od nich, przepięknie składający się do ciosów, oto jego karogga, niezwykła jakaś, tajemnicza... To zdziwienie, do którego zdolni byli nawet dzicy słudzy Gniazda, nie mogło jednak przeważyć ich
boku Dorona. Liść dostrzegł ten ruch kątem oka, uchylił się, a kamienny topór przeciął powietrze nad jego głową. Sokolnik leżał na ziemi nieruchomo, z zakrwawioną twarzą, zamkniętymi oczami, rozrzuconymi rękami. Żył. To wszystko zobaczył Doron w krótkiej chwili, jaką mu dali gwardziści, nim znów ruszyli do ataku. Odskoczył. Topory nie musnęły go nawet. <orig>Karogga</> też rozpoczęła swój taniec. Szerszenie stracili pewność siebie - oto dwa trupy ich braci pośród paproci, oto człowiek dziwny, szybszy od nich, przepięknie składający się do ciosów, oto jego <orig>karogga</>, niezwykła jakaś, tajemnicza... To zdziwienie, do którego zdolni byli nawet dzicy słudzy Gniazda, nie mogło jednak przeważyć ich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego