Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
udzielił się widocznie szwadronowi żandarmów, gdyż przejeżdżając uśmiechali się przyjaźnie do tłumów.

Ojca nie zadowoliło wyjaśnienie dorożkarza, zapytał więc jednego z przechodniów:

- Co to za uroczystość?

- Pan chyba nietutejszy... - odrzekł przechodzień.

- Istotnie... Właśnie przyjechałem...

- Od razu poznać! - rzucił zagadnięty, schował twarz w futrzany kołnierz i zniknął w tłumie.

Staruszek w nędznym kożuszku, podobny na pierwszy rzut oka do Jegora, podskakiwał na jednej nodze.

- Boże ty mój! Odmroziłem nogę! Na pewno odmroziłem! Przepuśćcie, prawosławni, a bodaj was!

Dziewczynka z jasnymi, prawie białymi warkoczykami i brwiami tarmosiła staruszka za rękaw, powtarzając w kółko:

- Dziadumiu, do domu! Dziaduniu do domu...

- Na Wielką Koniuszenną przejechać
udzielił się widocznie szwadronowi żandarmów, gdyż przejeżdżając uśmiechali się przyjaźnie do tłumów.<br><br>Ojca nie zadowoliło wyjaśnienie dorożkarza, zapytał więc jednego z przechodniów:<br><br>- Co to za uroczystość?<br><br>- Pan chyba nietutejszy... - odrzekł przechodzień.<br><br>- Istotnie... Właśnie przyjechałem...<br><br>- Od razu poznać! - rzucił zagadnięty, schował twarz w futrzany kołnierz i zniknął w tłumie.<br><br>Staruszek w nędznym kożuszku, podobny na pierwszy rzut oka do Jegora, podskakiwał na jednej nodze.<br><br>- Boże ty mój! Odmroziłem nogę! Na pewno odmroziłem! Przepuśćcie, prawosławni, a bodaj was!<br><br>Dziewczynka z jasnymi, prawie białymi warkoczykami i brwiami tarmosiła staruszka za rękaw, powtarzając w kółko:<br><br>- Dziadumiu, do domu! Dziaduniu do domu...<br><br>- Na Wielką Koniuszenną przejechać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego