Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
wyczekiwanie wśród ludzi, co przyniesie jutro. Stał posterunek, z pepeszami, w wojłokowych butach. Młodzi chłopcy. Zbierano się przed szkołą powszechną, parterówką, pod kasztanami, przy kościele. Rozchodził się pomruk, szuranie, kasłania, dzieci uczepiły się rękawów palt dorosłych. Nastrój jak przed rozpoczęciem odpustu na świętego Andrzeja. We Wrzosowie bywały dwa odpusty, radosny na Boże Ciało, w upały, i dostojny na świętego Andrzeja, w zimnym listopadzie. Jednak bez patosu, raczej wyczekiwanie na igrzysko. Dochodzili, ludzie ich przepuszczali i dziwnie na nich patrzyli, jak na zjawy. Dwa kroki przed otwartą na oścież furtką Jassmont się zatrzymał. - Ale, ale, coś mi się przypomniało, teraz ty, jak jesteś
wyczekiwanie wśród ludzi, co przyniesie jutro. Stał posterunek, z pepeszami, w wojłokowych butach. Młodzi chłopcy. Zbierano się przed szkołą powszechną, parterówką, pod kasztanami, przy kościele. Rozchodził się pomruk, szuranie, kasłania, dzieci uczepiły się rękawów palt dorosłych. Nastrój jak przed rozpoczęciem odpustu na świętego Andrzeja. We Wrzosowie bywały dwa odpusty, radosny na Boże Ciało, w upały, i dostojny na świętego Andrzeja, w zimnym listopadzie. Jednak bez patosu, raczej wyczekiwanie na igrzysko. Dochodzili, ludzie ich przepuszczali i dziwnie na nich patrzyli, jak na zjawy. Dwa kroki przed otwartą na oścież furtką Jassmont się zatrzymał. - Ale, ale, coś mi się przypomniało, teraz ty, jak jesteś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego