odnieść wrażenie, że prawie cały czas mieszkańców "wspólnego pokoju" pochłaniały libacje alkoholowe. Po literackiej Warszawie krążyły wersje, jakoby zakasowaliśmy nawet "wspólny pokój" nr 1, uwieczniony w słynnej i osławionej powieści Zbigniewa Uniłowskiego. Ano co tam gadać, od kieliszka wódki nikt z nas nie stronił, ani przedtem w Lublinie, ani potem na Dobrej, z wyjątkiem jednego Czechowicza, który rzadko tylko, od wielkiego dzwonu, przekraczał granicę dwóch-trzech kolejek. W okresie "Reflektora" również nie pijał, jeśli wierzyć świadkom: choć były to lata - dla mnie jeszcze sztubackie - stojące pod znakiem "Ody" Konrada Bielskiego. Znana była w Lublinie szeroko i w wiele lat później.<br><gap><br><page nr=45> "Odę" wydrukowałem