Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
i każdy się po niej czegoś spodziewa.
Wiadomo, że przeważnie będą pytać: pani doktor, kiedy do domu?
- Z każdym rozmawia półgłosem, każdy otrzyma swoją odpowiedź.
Do domu przeważnie daleko, do domu przeważnie nieprędko.
Ale ona uśmiechając się powie: Jeszcze, jeszcze troszkę!...
Kiedy podeszła do mnie, poderwałem się jak zwykle wyprężony na
baczność
.
Leżenie do góry brzuchem w obliczu władzy, tak jak to młody
Dm-ski potrafi, uważam za niegodne.
Mógłbym coś takiego zrobić tylko Zeusowi na złość, ale Zeus tu
nie zaglądał.
Natomiast nigdy jego kapłance, której należał się szacunek i
galanteria.
Owo męskie minimum, jeśli chodzi o kobietę.
- Panie Krzysiu, pan
i każdy się po niej czegoś spodziewa.<br> Wiadomo, że przeważnie będą pytać: pani doktor, kiedy do domu?<br> - Z każdym rozmawia półgłosem, każdy otrzyma swoją odpowiedź.<br> Do domu przeważnie daleko, do domu przeważnie nieprędko.<br> Ale ona uśmiechając się powie: Jeszcze, jeszcze troszkę!...<br> Kiedy podeszła do mnie, poderwałem się jak zwykle wyprężony na<br>baczność.<br> Leżenie do góry brzuchem w obliczu władzy, tak jak to młody<br>Dm-ski potrafi, uważam za niegodne.<br> Mógłbym coś takiego zrobić tylko Zeusowi na złość, ale Zeus tu<br>nie zaglądał.<br> Natomiast nigdy jego kapłance, której należał się szacunek i<br>galanteria.<br> Owo męskie minimum, jeśli chodzi o kobietę.<br> - Panie Krzysiu, pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego