Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
Wyciągnęła rękę, kładąc ją na jakichś poszarzałych w dalekości, w
zachodzącym słońcu poszczerbionych zarysach. - Tam chyba ta wieś.
Zawsze to w nieszczęściu raźniej razem. Chyba kościół widać. Widzisz?
Nie dostałby ojciec tej posady, to by wujek Władek czy Stefan jutro
pojechał po niego. - I nagle zaczęła się zamartwiać, obejrzawszy się na
drogę
, że jakoś nikogo nie widać, żeby szedł do promu. - Widzisz kogoś?
Rano to aż nie mogliśmy się wszyscy na raz zabrać. Musiał drugi raz
jechać. A samych to nas może nie będzie chciał przewieźć? Albo zedrze z
nas jak z psa skórę? A już! Dostanie! - I złapawszy mnie za rękę
Wyciągnęła rękę, kładąc ją na jakichś poszarzałych w dalekości, w<br>zachodzącym słońcu poszczerbionych zarysach. - Tam chyba ta wieś.<br>Zawsze to w nieszczęściu raźniej razem. Chyba kościół widać. Widzisz?<br>Nie dostałby ojciec tej posady, to by wujek Władek czy Stefan jutro<br>pojechał po niego. - I nagle zaczęła się zamartwiać, obejrzawszy się na<br>drogę, że jakoś nikogo nie widać, żeby szedł do promu. - Widzisz kogoś?<br>Rano to aż nie mogliśmy się wszyscy na raz zabrać. Musiał drugi raz<br>jechać. A samych to nas może nie będzie chciał przewieźć? Albo zedrze z<br>nas jak z psa skórę? A już! Dostanie! - I złapawszy mnie za rękę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego