Drżał lekko całym ciałem, jakby wstrząsały <br>nim dreszcze. Był widocznie zziębnięty i wyczerpany <br>do ostatka. <br><br>A ja... ja zatrzymywałam go jeszcze przy sobie, skracając <br>jego spoczynek! I... i nie powiedziałam mu przecież nawet, <br>nie powiedziałam mu tego najważniejszego, o czym należało <br>mu powiedzieć! <br><br>Ale... o Boże! Jakżeż to powiedzieć, choć na <br>pozór jest to przecież tak proste? <br><br>- Tatusiu... - powiedziałam tylko. - Tatusiu... - I wybuchnęłam <br>płaczem. <br><br>Ojciec przeraził się jeszcze bardziej niż poprzednio. <br>Usiadł przy mnie, kołysał mnie w ramionach, uspokajał, <br>rozpytywał, ale nie mógł ze mnie nic wydobyć. <br><br>Nie, nic mi się nie stało. Nie, nie jestem chora. Nie, nikt <br>mnie nie skrzywdził