coś ważnego, coś, co ma decydujące znaczenia dla mojego dalszego życia. Po chwili dopiero uświadomiłem sobie, że jestem u siebie w domu i po prostu budzik wyrwał mnie ze snu, jak zwykle o 6 rano. Że o 7.10 mam pociąg do Warszawy, na który muszę zdążyć, jeśli chcę dojechać na czas na zajęcia. Muszę wyciągnąć nogę spod kołdry, jedną, potem drugą, potem pójść do kuchni i poszukać w starej, zdezelowanej lodówce, czy mamy jeszcze coś do zjedzenia. Matka znów była w szpitalu z dolegliwościami sercowymi, które ciągnęły się niemal bez przerwy od śmierci ojca, już przeszło sześć lat temu.<br>Sen! Rzadko