Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
władzy mu pozostało, jak bardzo jest zdesperowany, skoro tak mi się tu obleśnie otwiera. Uch.
- Teraz lecę do Waszyngtonu - rzekł Nicholas, podniósłszy wzrok na pochylonego nad biurkiem Gaspara. - Muszę pogadać z Bronsteinem. W poniedziałek będzie już po konferencji, w poniedziałek zweryfikują się NYSE, NASDAQ i WSFM, także Amex; będziemy wiedzieć, na czym stoimy.
- A czy ty już...? - Tito dokończył ruchem oczu: ku czołu i szczytowi głowy Hunta.
- No przecież nie jesteś w stanie tego sprawdzić.
- Tak. Rzeczywiście.
- Gdzie Imelda?
- Namówiłem ją na wakacje na Kajmanach.
- Boisz się, że dotknęłoby i ją. Czyścisz okolicę potencjalnego celu.
- A dotknęłoby?
- Prawdopodobnie nie.
- Ja tak czekałem
władzy mu pozostało, jak bardzo jest zdesperowany, skoro tak mi się tu obleśnie otwiera. Uch. <br>- Teraz lecę do Waszyngtonu - rzekł Nicholas, podniósłszy wzrok na pochylonego nad biurkiem Gaspara. - Muszę pogadać z Bronsteinem. W poniedziałek będzie już po konferencji, w poniedziałek zweryfikują się NYSE, NASDAQ i WSFM, także Amex; będziemy wiedzieć, na czym stoimy. <br>- A czy ty już...? - Tito dokończył ruchem oczu: ku czołu i szczytowi głowy Hunta. <br>- No przecież nie jesteś w stanie tego sprawdzić. <br>- Tak. Rzeczywiście. <br>- Gdzie Imelda? <br>- Namówiłem ją na wakacje na Kajmanach. <br>- Boisz się, że dotknęłoby i ją. Czyścisz okolicę potencjalnego celu. <br>- A dotknęłoby? <br>- Prawdopodobnie nie. <br>- Ja tak czekałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego