jakikolwiek człowiek poza samym Kierkegaardem i być może jego następcami był do takiej wiary zdolny. Jeśli przyjąć powyższą opinię, to po czasach Kierkegaarda poważne doświadczenie religijne ma polegać właśnie na tym. Skoro tak, to doświadczenie religijne Newmana nie było poważne, a więc specjalna uwaga mu się nie należy.<br><br> Nie wiem na czym opiera się ten argument. Sytuacja, w której wiara jest zadręczana permanentnymi wątpliwościami i na odwrót, nie tyle świadczy, moim zdaniem, o poważnym doświadczeniu religijnym, ile o stanie chorobowym. Jest to religia, która do niczego nie zobowiązuje, bo brak jej mocy, a Bóg, którego objawia, zdaje się być dotknięty poważną chorobą