bramą, rozumiesz..." Na ulicy Chłodnej mieszkał Dawid Sznajder. Nic tu się nie zmieniło w czynszowej, na jajeczny kolor pomalowanej kamienicy z kariatydami zdobiącymi fronton. Po staremu pokutowały w ciasnych klatkach schodowych zapachy ułożone warstwami, wonie pokarmów lub choroby.<br> Przywitali go ze zdumieniem, oglądali go, jak ryby oglądają świecącą blaszkę, lądującą na dnie. Dawid puścił jego rękę i przestał klepać po łopatce, dopiero wtedy okazało się, jak ciasno jest w tym mieszkaniu. Dużo nieznajomych oczu patrzyło na Jurka. Była tam dziewczyna o białej twarzy pod grzywą czarnych włosów, piękna - pięknością rzucającą na kolana.<br>- Gina, poznajcie się, mój kolega... no, przyjaciel, powiedzmy.<br>Jurek zdziwił