Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
ręce. - Jakby pochłodniało.
Niemal w odpowiedzi na ten gest, który połączył intymność ciała z kalendarzem o kartkach zbyt wolno zieleniejących w stronę Wielkanocy, Gerta wniosła wazę dymiącą. Zupa, chociaż z jarzyn suszonych, nastrajała optymistycznie. Gerta czerpała ją powoli i wlewała do talerzy. Zapachniał drobno posiekany szczypiorek. Twarze panów rozpogodziły się na dobre. Po trzeciej łyżce proboszcz spojrzy na gościa.
- Zastał pan docent Szubadkę?
- Owszem... Dziękuję księdzu proboszczowi za dobrą radę. W oberży dzień był rzeczywiście "spokojny". Przyjął mnie syn... byłem jedynym gościem. Poczęstował mnie nawet wódką. Mówił o sobie. O dramacie pomieszania języków... o pogardzie panujących dla mowy tutejszej, spychanej przez jednych
ręce. - Jakby pochłodniało. <br>Niemal w odpowiedzi na ten gest, który połączył intymność ciała z kalendarzem o kartkach zbyt wolno zieleniejących w stronę Wielkanocy, Gerta wniosła wazę dymiącą. Zupa, chociaż z jarzyn suszonych, nastrajała optymistycznie. Gerta czerpała ją powoli i wlewała do talerzy. Zapachniał drobno posiekany szczypiorek. Twarze panów rozpogodziły się na dobre. Po trzeciej łyżce proboszcz spojrzy na gościa. <br>- Zastał pan docent Szubadkę? <br>- Owszem... Dziękuję księdzu proboszczowi za dobrą radę. W oberży dzień był rzeczywiście "spokojny". Przyjął mnie syn... byłem jedynym gościem. Poczęstował mnie nawet wódką. Mówił o sobie. O dramacie pomieszania języków... o pogardzie panujących dla mowy tutejszej, spychanej przez jednych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego